Ciekawy artykuł możecie znaleźć TU to wywiad pod tytułem: "Czy piosenka zespołu Weekend to jeszcze jest muzyka?
tu właśnie widzę meritum sprawy. Chodzi o media, telewizję przede wszystkim. Mimo niesamowitej popularności Internetu to właśnie TV kształtuje ludzkie gusta. No bo nawet jeśli miałeś kiedyś inne zdanie na temat jakiegoś utworu, stylu, bądź trendu, telewizja choćby przez nachalność w częstotliwości nadawania miernych jakościowo treści i wszechobecność w domach potrafi to zmienić i zmienia. Jedni poddają się tej nachalnej fali nijakości, nie posiadając własnego silnego kręgosłupa kulturalno-moralnego, a inni wręcz włączają się w ten nurt, z sobie tylko znanych lub nie powodów.
Od 2 lat nie posiadam telewizora. Dałem sobie spokój, jak wysiadł ostatni i jednocześnie skończyła mi się umowa z N-ką. Postanowiłem spróbować jak to będzie. I jest świetnie. Więcej czasu dla rodziny, na czytanie, na sporty, na muzykę wreszcie. Na muzykę którą dobieram sobie sam. Dzięki wspomnianemu Internetowi mamy przecież możliwość zapoznać się jak z nowościami, tak i z klasyką w każdym gatunku. (Pozostałe potrzeby zaspokaja prasa i sieć). Brak całej tej "sieczki" odbił się na rodzinie naprawdę dobrze.
Jak wchodzę na popularne listy przebojów to faktycznie ogarnia zgroza i mogę się zgodzić z wieloma tezami Pana Jacobsona. Oczywiste jest, że trzeba patrzeć na sprawę z szerokiej perspektywy, ale to co się dzieje ostatnio zmierza za jakikolwiek horyzont tejże perspektywy.
Kuriozalne jest też to co robią niektórzy "artyści" ze swoimi utworami, krasząc wideoklipy mające promować utwór, coraz bardziej szpetnymi obrazami. Jak wspomniałem, nie spodziewam się poprawy tej sytuacji.
Życzę sobie, by nadal udawało mi się wyszukiwać dobrą muzykę, interesujących, wartościowych ludzi, którzy o niej mówią i/lub ją tworzą, oraz zachowywać dystans do całego tego medialnego szumu.
Ale skoro TV wpływa na gusta, to wyjaśnij mi fenomen jarania się Harlem Shake czy Gangnam Style. Przykładów można sypać więcej i więcej.
Ty wiesz, że faktycznie.... Ale to już jest efekt kolejnego pokolenia ludzi, którzy zostali wychowani przez uzależnionych od TV rodziców. Oczywiście nie można tutaj generalizować jednoznacznie sprawy, że to tylko TV, bo ma ona o wiele szerszy wymiar przyczynowo-skutkowy.
Ludzie ci sami więc spędzili bez mała całe dzieciństwo przed ekranem, a młodość przed monitorem i tak już zostało. Wchodzą na You Tube, czy inne uwsteczniające portale i sieci społecznościowe i nie zadają sobie trudu poszukania treści ich interesujących, bo nie wiedzą co mogłoby ich nawet zainteresować. Widzą jednak, że w/w (mnie ogarniające zgrozą) mają po kilkaset tysięcy wejść, więc sądzą, że to jest to i dalej to już z górki, równia pochyła.
Interesująco omawia to główny bohater kontrowersyjnego filmu "God Bless America" (dla mnie treść filmu to paradoks Franka, a przez brutalną treść nie oglądnąłem go w całości) w poniższym fragmencie:
Kiedyś: FL Studio & VST oraz aranżery - muzyka i jej tworzenie ;-) Czy muzyka jest częścią nas, czy my częścią muzyki...
czwartek, 28 lutego 2013
piątek, 8 lutego 2013
Tyros 2 wrażenia po pół roku użwywania
Od pół roku mam Tyrosa 2. Sprzęt prze-rewelacyjny!
- Piękne brzmienia fabryczne, masa efektów, nieograniczone rozszerzanie bazy brzmień dzięki samplerowi! Brzmienia Super Articlation! MegaVoice! Cool! Sweet! każde ma coś w sobie!
- Style najlepsze - a miałem już Korga PA1XPRro, Yamahę PSR-S900, Tyrosa1, Casio Wk7500, Gem Genesys, nie wspominając klawiszy sprzed ery PSR540 ;) Bogata edycja stli i spore zasoby dostępnych w sieci!
- Niedogodności: moim zdaniem za duża obudowa (no ale taki design sobie wymyślili), brak edycji OTS (można obejść dzięki funkcji Freeze w Registration Memory), brak potencjometrów głośności (jak w Tyros 3), brak brzmien S.Articulation! w stylach. Są to braki o których nikt nie wiedział do puki się nie pokazał model T3 ;-)
- Polecam oryginalne nagłośnienie, na którym brzmi w domu przecudnie. Na estradę polecam nagłośnienie Yamahy i/lub wyprowadzenie perkusji i basu na osobne wyjście SUB i na mixerze je "doprawić".
- Sprzęt godny polecenia! Jeszcze przez całe lata będzie na TOPIE i bezwzględnie da radę się bronić przed nowymi modelami, o ile wykorzysta się zaimplementowane narzędzie w sposób efektywny i kreatywny (bo bazowanie na fabrycznych ustawieniach dość szybko przestaje bawić i stąd ludziska tak szybko przesiadają się na kolejne modele).
- Uważam że na chwile obecną to nadal NAJLEPSZY klawisz biorąc pod uwagę stosunek JAKOŚĆ/CENA.
- Dostępność płatnych styli i brzmień, za niewielkie pieniądze. Polecam np. stronę MidiSpot .
To alternatywa dla sklepu Yamahy. Ja kupiłem tam zestaw 4 styli za 18zł, co wydaje się być uczciwą ceną (style działają też na PSR-3000, ale nie ma wszystkich OTS, przetestowane przez Wojtka).
czwartek, 7 lutego 2013
Dywagacje 2013
Pisać nie ma kiedy. Jakiś dziwnie zakręcony czas. Ale garść spostrzeżeń wrzucam teraz.
Ceny klawiszy używanych poszły w górę do poziomów nieakceptowalnych można by rzec, ale uważam, że to trend chwilowy. Wspominam o tym, bo rozważałem dokupienie jakiegoś starszego modelu Yamahy do zestawu, jako "klawisz mobilny", ale nawet za leciwe modele PSR 640/740 nadal ceny są spore (ponad 1000zł). Casio nie chcę, bo to nadal nie to brzmienie. Korg microArranger fajny ale cena się trzyma (1500zł). Dlatego zarzuciłem ten pomysł.
Granie, czy też tworzenie na komputerze stało się dla mnie zbyt obciążające i sprowadza się obecnie do ułożenia kilku taktów i zapisania projektu raz na miesiąc, i pewnie tak już pozostanie. No może na wczasach (już od poniedziałku!!) troszkę się pobawię więcej, ale za to bez klawiatury (nie licząc qwerty z laptopa).
Czyżby nastąpił jakiś przełom w moich chorych dążeniach, niezaspokojonych planach i mało pożytecznych celach sprzętowo - muzycznych? Kto wie! Życzyłbym sobie tego ;-) Wiek już taki, że wypadałoby się uspokoić i skupić na jednym (ale co do tego czym jest owo jedno, zdania są wewnętrznie podzielone).
To że hobby znalazło właściwe miejsce w życiu to zapewne bardzo dobrze. Nie może ono przecież i nie powinno dominować! A tak tez już bywało. Liczą się inne wyznawane przeze mnie wartości i nie było łatwo to poustawiać według jako takiej hierarchii, a z drugiej strony samo też się sporo rzeczy wyjaśniło i poukładało. Samo w sensie, że pozwoliłem żeby inne sprawy zajęły miejsce tychże.
Resumując te dywagacje: miło jest i dla mnie i dla rodziny posiedzieć przy keyboardzie (w tym wypadku Tyros2 XXL), zagrać kilka utworów, poćwiczyć kilka innych, raz czy dwa na tydzień przez kilkanaście do kilkudziesięciu minut. Ale tu muszę wspomnieć o jednym. Niezmiernie irytuje mnie jak już prawie tydzień nie grałem i przychodzę do domu po całym dniu pracy wypompowany i jedyne na co mam siłę to położyć się i co najwyżej poprzyglądać instrumentowi, wrrrrrr!!! (samo życie).
Życzę więc wszystkim i sobie również, dalszego rozwoju muzycznego, nie tylko sprzętowo, ale zdecydowanie bardziej dojrzałości w odbiorze i prezentacji muzyki, radości z tego co udaje się osiągnąć posiadanymi środkami, a nie pogoni za nieosiągalnym w gruncie rzeczy "sprzętem marzeń" czy też innymi błyskotkami co chwila na nowo z uporem maniaka prezentowanymi nam przez producentów.
Życzę Wam radości i zadowolenia, spokoju i równowagi, właściwych celów i przyjemności oglądania efektów ich realizacji :-)
Ceny klawiszy używanych poszły w górę do poziomów nieakceptowalnych można by rzec, ale uważam, że to trend chwilowy. Wspominam o tym, bo rozważałem dokupienie jakiegoś starszego modelu Yamahy do zestawu, jako "klawisz mobilny", ale nawet za leciwe modele PSR 640/740 nadal ceny są spore (ponad 1000zł). Casio nie chcę, bo to nadal nie to brzmienie. Korg microArranger fajny ale cena się trzyma (1500zł). Dlatego zarzuciłem ten pomysł.
Granie, czy też tworzenie na komputerze stało się dla mnie zbyt obciążające i sprowadza się obecnie do ułożenia kilku taktów i zapisania projektu raz na miesiąc, i pewnie tak już pozostanie. No może na wczasach (już od poniedziałku!!) troszkę się pobawię więcej, ale za to bez klawiatury (nie licząc qwerty z laptopa).
Czyżby nastąpił jakiś przełom w moich chorych dążeniach, niezaspokojonych planach i mało pożytecznych celach sprzętowo - muzycznych? Kto wie! Życzyłbym sobie tego ;-) Wiek już taki, że wypadałoby się uspokoić i skupić na jednym (ale co do tego czym jest owo jedno, zdania są wewnętrznie podzielone).
To że hobby znalazło właściwe miejsce w życiu to zapewne bardzo dobrze. Nie może ono przecież i nie powinno dominować! A tak tez już bywało. Liczą się inne wyznawane przeze mnie wartości i nie było łatwo to poustawiać według jako takiej hierarchii, a z drugiej strony samo też się sporo rzeczy wyjaśniło i poukładało. Samo w sensie, że pozwoliłem żeby inne sprawy zajęły miejsce tychże.
Resumując te dywagacje: miło jest i dla mnie i dla rodziny posiedzieć przy keyboardzie (w tym wypadku Tyros2 XXL), zagrać kilka utworów, poćwiczyć kilka innych, raz czy dwa na tydzień przez kilkanaście do kilkudziesięciu minut. Ale tu muszę wspomnieć o jednym. Niezmiernie irytuje mnie jak już prawie tydzień nie grałem i przychodzę do domu po całym dniu pracy wypompowany i jedyne na co mam siłę to położyć się i co najwyżej poprzyglądać instrumentowi, wrrrrrr!!! (samo życie).
Życzę więc wszystkim i sobie również, dalszego rozwoju muzycznego, nie tylko sprzętowo, ale zdecydowanie bardziej dojrzałości w odbiorze i prezentacji muzyki, radości z tego co udaje się osiągnąć posiadanymi środkami, a nie pogoni za nieosiągalnym w gruncie rzeczy "sprzętem marzeń" czy też innymi błyskotkami co chwila na nowo z uporem maniaka prezentowanymi nam przez producentów.
Życzę Wam radości i zadowolenia, spokoju i równowagi, właściwych celów i przyjemności oglądania efektów ich realizacji :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)